wtorek, 15 sierpnia 2017

Montagne de Liausson

Gdy byłem tutaj w tamtym roku to wiedziałem, że jeszcze tutaj wrócę. Marzył mi się wschód na tej górze, ale tak jakoś nie mogłem się zebrać. Wschód słońca wymaga zarwania prawie całej nocy oraz dużego zaangażowania, potrzebowałem impulsu. Nie mogłem spać, coś mi spać nie dawało, po raz kolejny pragnąłem zapomnieć, uciec od tego wszystkiego, od tej gonitwy za szczęściem, prawie biegłem na tę górę. Bałem się iść w ciemności, ale ten strach czasami może zastąpić inne myśli, bo znów się pogubiłem i znów szukałem rozwiązania. Nie wiem co, ale coś jest w tych wschodach słońca, przez te kilka minut przenoszę się do swojego świata i chyba tylko wtedy mam czego chcę, do czego dążę, to o czym marzę, przez te kilka minut nie potrzeba mi nic więcej, chyba dlatego to robię.












2 komentarze:

  1. Boskie zdjęcia. Każde jest wspaniałe. Brawo. Bardzo fajny tekst. Pozdrawiam, Aga :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pewnie jest Pan świadomy tego, jak piękne są te zdjęcia.
    Tekstu także nie można pominąć, daje do myślenia.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń