wtorek, 28 czerwca 2016

Zapach lawendy

Mówiąc Prowansja, myślę lawenda. W tym roku musiałem po prostu tam pojechać i nie było żadnych kompromisów czy mi się chce czy nie, to był wyczekany moment. Dobrze jest się tak wyrwać od monotonii w piękne miejsce i spędzić chwile jakie bardzo lubię, wschody słońca w wyjątkowych miejscach są magiczne. Dziś dodałem sporo zdjęć, ale to przez to, że nie mogłem się zdecydować. Może i jestem osobą patrzącą na siebie z dużym dystansem, lecz dziś jestem dumny z tego co robię, utrwalam i upajam się światem takim jakiego widzę, albo czasami chcę widzieć.



















poniedziałek, 20 czerwca 2016

Park Narodowy Calangues

Mój niedzielny wypad to jedno wielkie szczęście, począwszy od spontanicznego planu by wstać nad ranem i pojechać do oddalonego o ponad 160 km Cassis, by stamtąd rozpocząć swą wędrówkę, skończywszy na przecudnych widokach stojąc na krawędzi kilkaset metrów nad taflą morza. Przyznam szczerze, że nie spodziewałem się ani takich krajobrazów, ani tak wymagającego szlaku turystycznego, co w mojej ocenie niewątpliwie jest zaletą. Wyczytałem tylko w internecie, że mogę się spodziewać podejść takich jak w trudniejszych częściach Polskich Tatr, idąc zaledwie kilkanaście kilometrów szlakiem, który prowadzi przez ponad 30 kilometrów przez Calangues nie sądziłem, że będę miał to szczęście by sprawdzić się w ciężkiej wspinaczce. Siła charakteru okazała się ogromna, niestety siła w nogach, a w szczególności lekki ból w kolanie, nakazywał powrót, nie mogłem sobie pozwolić na więcej, ale i dobrze oceniłem swoje możliwości i jestem szczęśliwy, że mogłem spędzić te pięć godzin na przepięknym szlaku, w przepięknym miejscu. A czym jest Calangues? Są to ogromne klify, które przecinają przepiękne zatoczki, do kilku da się dojść najszybciej w godzinę, do większości dostęp jest możliwy tylko od strony morza. Dla takich chwil chcę żyć, chcę oddychać powietrzem nowych miejsc, chcę poznawać ten piękniejszy świat, świat bez wojen, bólu, głodu i kłamstw.















wtorek, 7 czerwca 2016

Fontaine de Vaucluse

Do tego uroczego miasteczka dotarłem w drodze powrotnej z ostatniej wycieczki, tak trochę przy okazji i choć robiło się już powoli ciemno, to nie zniechęciło mnie to wcale, a dobrze że się zdecydowałem, bo nie wiem kiedy miałbym okazję pojechać w tamte strony ponownie. Trudno uwierzyć, że rzeka ze zdjęć poniżej ma swoje źródło kilkaset metrów dalej, ale to prawda. Krystalicznie czysta woda wypływa spod wysokiego klifu (naprawdę wysokiego) niczym fontanna, tworząc przy tym największe źródło w Europie i jedno z większych na świecie. Panuje tutaj bardzo przyjemny klimat prowansalskiego miasteczka, a szum przezroczystej wody skłania do refleksji. Wydaje mi się, że każdy musi sobie odpowiedzieć na pytanie czym jest jego źródło, co sprawia że jest się takim, a nie innym człowiekiem? Doszedłem do wniosku, że bez miłości nie ma nic, nie ma szczęścia i radości, nie ma życia, bo życie bez uczuć to bardzo płytkie życie. Pełno tutaj zakochanych, ja też osobiście planowałem wybrać się kiedyś tutaj we dwójkę, niestety to źródło już wyschło, nastała susza i zaczyna mi brakować wody, która dawała mi życie.



poniedziałek, 6 czerwca 2016

W krainie ochry

Jak tu nie pokochać Prowansji, skoro daje tak wiele ciepła, tak bardzo cieszy oczy swymi kolorami, a życie tutaj wydaje się płynąć innym tempem. Zaczynam odkrywać urokliwe zakamarki południowej Francji, zaczynam się w nią wtapiać, a jadąc w podróż na pewno nie chcę się śpieszyć, wolę poczekać chwilę, aż słońce wyjdzie zza chmur i ukaże cały urok tutejszego krajobrazu. Chyba już nie muszę pisać, że chcę to fotografować i oddychać tym powietrzem, brać z życia to co najlepsze, puki mogę sobie na to pozwolić, puki jestem tutaj, puki czuję się jeszcze młodo i puki mam głód poznawania świata. Choć są chwile kiedy się wszystkiego odechciewa, są momenty gdy nic nie jest takie jakie bym chciał aby było, wtedy zamiast kumulować złość w sobie wolę wsiąść do auta i pędzić w nieznane.