sobota, 17 marca 2012

Co ja pacze? Czyli awaria sprzętu

Idzie wiosna a tu kilka dni przed nią padła mi migawka w moim aparacie w połowie swojego „gwarantowanego” życia. Gwarantowanego oczywiście w przenośni gdyż gwarancji nie posiadam zatem koszt naprawy może być dość wysoki. No ale cóż, złośliwość rzeczy martwych nie wybiera i zazwyczaj takie sprzęty psują się gdy najmniej się tego spodziewamy. Zostałem z moim starym aparatem, który też robi zdjęcia więc tragedii jeszcze nie ma. Trzeba się pozbierać i pogodzić z tym oraz czekać na wiosnę. Poniżej wczorajsze zdjęcie wykonane aparatem, który mi pozostał. Można powiedzieć, że mój wyraz twarzy wczoraj musiał być podobny.