niedziela, 23 lipca 2017

Mont Caroux - pośród wrzosowisk

Zbłądziłem dziś nie mając żadnej mapy ze sobą, musiałem się wrócić dość duży odcinek, by rozpocząć od nowa i obrać tą właściwą drogę. Cóż za ironia losu, bo czułem się dziś podwójnie zagubiony, tam na szlaku oraz na tej najdłuższej życiowej ścieżce. Potrzebowałem dziś samotności, a może i nawet zagubić się właśnie, by na spokojnie poukładać myśli, pochodzić, zmęczyć się, zrozumieć co jest dla mnie ważne. Każda zła decyzja niesie ze sobą konsekwencje, zmartwienia mówią do mnie - witamy w dorosłym życiu Darku, idziemy z tobą ramię w ramię. Gdzie tym razem dojdę? Nie wiem oby jak najwyżej i jak najdalej.
Wczorajszej nocy w ostatniej chwili zdecydowałem się pojechać nad ranem w to miejsce, coraz ciężej jest coś odkryć, gdzie jeszcze mnie nie było, a uwielbiam odkrywać nowe miejsca. Bardzo ucieszyłem się jak z daleka zobaczyłem wrzosowiska, zanim tam doszedłem to już wiedziałem, że na chwilę zapomnę o wszystkim.


















1 komentarz: