wtorek, 10 stycznia 2017

Bieszczadzki plener

Niektórzy narzekają na zimę, lecz ja muszę przyznać, że taka zima mi się podoba, a w szczególności w górach. Chyba jeszcze nie byłem w plenerze w tak trudnych i surowych warunkach, wiatr potęgował odczucie mrozu i chwilami dochodziłem do takiego stanu, że nie mogłem trzymać w ręce aparatu. Każde zrobione zdjęcie w takich warunkach jest wyznacznikiem wytrzymałości i zaparcia. Uwielbiam zapominać wtedy o przyziemnych sprawach i cieszyć się z tego co robię, nic innego się wtedy nie liczy, a patrząc na współtowarzyszy czuję radość i wiem, że oni bawią się równie świetnie jak ja. Cieszę się, że mam takich ludzi u boku i że w grupie można więcej, przytoczę jeszcze słowa Bartka, że jesteśmy tak jak rodzina. Każdy wypad zbliża nas coraz bardziej i chyba tak już będzie z każdym następnym. Udało nam się wyjść dwa razy na wschody słońca, niestety ze względu na ciężkie warunki postanowiliśmy, że dwa razy była to Połonina Wetlińska, gdzie w schronisku można było się spokojnie ubrać i przeczekać. Nie lubię za dużo zdjęć wstawiać na raz na bloga, ale są to zdjęcia z dwóch dni, więc życzę miłego oglądania i zastanowienia się czy nie rzucić wszystkiego i pojechać w Bieszczady.























2 komentarze:

  1. Zdjęcia są przepiękne! Gratuluję wytrwałości i samozaparcia w takich warunkach, od razu mi się zrobiło zimno, gdy spojrzałam na pierwsze zdjęcie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Magicznie - zdjęcia jak z innego świata:)

    OdpowiedzUsuń