Dziś po kilkudniowej przerwie od wschodów, spowodowanej
przeziębieniem, postanowiłem wstać nad ranem by znów cieszyć się chwilą
zarezerwowaną tylko dla mnie. Muszę przyznać, że wybrałem złe miejsce ale
szczęście do końca mnie jednak nie opuściło a samo obcowanie z przyrodą o tej
porze, wynagradza poniesiony trud wstawania. Delikatne powietrze orzeźwia ciało,
namiętny śpiew ptaków koi niespokojną duszę, pierwsze promienie słońca niosą
nadzieję.