Dawno mnie tutaj nie było, dlatego chcę jakoś nadrobić zaległości zdjęciowe. Kolorowe Bieszczady troszkę mnie ominęły, ale to na rzecz prawdziwie jesiennych Karkonoszy, które jeszcze tutaj wrzucę. Ciągnęło mnie w Biesy od dłuższego czasu, lecz tego czasu na wyjazd jakoś nie było. W końcu się udało i tym razem z Łukaszem wybraliśmy się na szybki wschód. Liczyłem na lepsze warunki, ale i tak nie ma co narzekać. Powoli przemija jesień, ale i tak jest długa, ciepła i ładna jak do tej pory. Czuć już to zimno w górskim wietrze, do którego ciężko będzie znów przywyknąć, znów te zmarznięte dłonie i stwierdzenie "za jaką karę?"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz