poniedziałek, 14 grudnia 2015

Mój kraj

Powoli kończy się jesień i trzeba będzie jakoś przezimować, w kraju absurdów i zmarnowanych szans. Ci którzy mogli to już dawno odfrunęli, miliony rodaków dziś szuka swego szczęścia gdzieś, gdzie mają większe szanse i większe perspektywy na przyszłość, uplatając powoli swoje gniazdo. Jakby na to nie patrzeć wyjechali młodzi, zdolni, ambitni i wykształceni, tych najcenniejszych dla naszej gospodarki jesteśmy pozbawieni, brawo dla tych na wysokich stołkach za odebranie im szansy układania swego życia w ojczyźnie. Nie o taką Polskę walczyli nasi przodkowie, przelewając swą krew litrami, by potomkom żyło się lepiej. Jeszcze nie tak dawno temu widziałem Urząd Pracy w remoncie, cóż w końcu dali komuś pracę. Dziś już tam nie wchodzę, nie mam po co. Patrzeć już nie mogę w telewizji na ten cyrk na ul. Wiejskiej, jeden mądrzejszy od drugiego, mydlenie oczu prostemu obywatelowi obietnicami, a chodzi im o własne interesy.
Lata młodości szybko uciekły, każdy wybrał swoją drogę i każdy poszedł w swoją stronę, życie zweryfikowało komu się udało, a komu jeszcze bardziej pogmatwało. Wiem, że ten kraj jest piękny, tylko już zepsuty. No cóż, jestem tu gdzie jestem i nie pozostało mi nic innego jak znów odliczać czas do wiosny, do kolejnego wyjazdu. Przynajmniej mam zajęcie i czas na to co lubię, tyle szczęścia w tym wszystkim, że ganiam z tym aparatem, czekam na warunki pogodowe, szukam, odkrywam, planuję, wypatruję, marznę i czasem wcześnie wstaje, ale przynajmniej dobrze się przy tym bawię, tyle mi pozostało.

sobota, 12 grudnia 2015

Zimowe Bukowe Berdo

Nie wiem jak to jest możliwe, że wszystkie jak dotąd wyjazdy z członkami "Fotoklubu Strzyżów" są w mniejszym lub większym stopniu owocne w udane zdjęcia. Cieszy mnie to niezmiernie bo chwile spędzone w tak magicznych miejscach są wspaniałe, a pamiątki w formie zdjęć bezcenne. Tym razem padło znów na Bieszczady, a dokładniej na Bukowe Berdo, chociaż jechaliśmy z myślą o Tarnicy, to w ostatniej chwili zmieniliśmy zdanie. Zaczęło mnie kręcić wychodzenie na wschód słońca, wędrówka nocą przez las, świecące oczy zwierząt pomiędzy drzewami, sam bym się bał ale we dwóch to już jest przygoda warta poświęcenia. No i ten krajobraz o brzasku po wyjściu z lasu, zimowe warunki na szczycie, gdzie wszystko wygląda jak z innej planety, a w dolinach kilkaset metrów niżej jesień. To wszystko jest warte marznących do bólu palców dłoni trzymającej aparat. Dla takich chwil warto się poświęcać, wyjeżdżać kilka godzin przed świtem, chodzić przez resztę dnia niewyspanym.












niedziela, 15 listopada 2015

Pieniny

Po raz kolejny razem z Fotoklubem Strzyżów udało nam się wyjechać w fajne miejsce. Zaczynam poznawać nowe punkty na mapie i utwierdzać się w przekonaniu, że góry są piękne, lecz najpiękniejsze to Pieniny. Spełniam swoje marzenia o odkrywaniu takich miejsc, a przy okazji ja sam czuję się choć przez chwilę spełniony w ciężkiej egzystencji bytu ludzkiego.
W noc wyjazdu bardzo zaniepokoiły mnie doniesienia z Paryża, uświadamiając mi dogłębnie, że w bardzo dzikim świecie żyjemy, gdzie zdarzają się jednostki wynaturzone i opętane swoimi przekonaniami. Chciałbym aby tak nie było.












piątek, 6 listopada 2015

Moją najukochańszą porą roku niewątpliwie jest jesień, jest najciekawsza i najbardziej kolorowa. Troszkę żal mi, że nie mogę jej obserwować z dnia na dzień, że zawsze coś wypada i utrudnia mi delektowanie się jej aurą. Ale też udawało mi się znajdować kilka chwil, których na nic już bym nie zamienił. Kocham ten stan ducha, gdy jestem w plenerze. Kocham to uczucie, gdy patrzę na krajobraz przez wizjer aparatu i widzę tylko to co chcę widzieć. Zamiast nic nie robić zdecydowanie wolę robić to co robię. Zamiast siedzieć w domu wolę odkrywać nowe miejsca, albo powracać w te ulubione i czekać aż coś się wydarzy. To jest mój taki drugi świat, w którym wszystko co jest, jest takie jakie chcę, z roku na rok coraz bardziej to czuję, chyba po to żyję.










poniedziałek, 19 października 2015

Dużo czasu już minęło od ostatniego wpisu, dużo też się dzieje wokół mnie i czasu na wszystko nie wystarcza. Tak ten czas szybko ucieka, że nie nadążam za wszystkimi pięknymi chwilami. Aczkolwiek po raz kolejny udało się wyjechać na Mazury, gdzie czekało na nas kilka zaprzyjaźnionych osób. I chyba o to chodzi, by chociaż raz do roku zaplanować coś wspólnego. Dużo nas dzieli, lecz łączy jeszcze więcej, a efektem naszych spotkań są fotografie, które nigdy nie przeminą. Do zobaczenia bo życie toczy się dalej, do zobaczenia na wspólnym plenerze.










poniedziałek, 7 września 2015

To już końcówka naszego tegorocznego sezonu zarobkowego w słonecznej, południowej części Francji. W tym roku na szczęście oraz jakimś cudem szybko mi tutaj ten czas w pracy mija. Aż ostatnimi czasy zdałem sobie sprawę z tego, że stosunkowo mało zdjęć w tym sezonie porobiłem, chciałbym jeszcze to nadrobić. Z drugiej zaś strony, żal opuszczać to miejsce, przez tyle lat zdążyłem się przyzwyczaić, W wiele miejsc nie muszę już załączać gps-a, a bagietka, ser i wino smakuje mi jakbym od dziecka był tym karmiony. Och Francjo, można za Tobą zatęsknić, wiem to doskonale, zdaję sobie sprawę z łatwości życia tutaj, a co będzie w Polsce? Oczywiście zima, brak perspektyw i wydatki, życie... Kto nie kombinuje ten nie ma, kto nie oszukuje ten nie zyskuje, chciałbym aby w kraju mych przodków żyło się inaczej, łatwiej i swobodniej. Na szczęście łapię jeszcze energię puki się da na zimę, na ciężki czas, chyba wolałbym jak niedźwiedź ją przespać. Takie chwile jak dziś, nadmorska restauracja, zachód słońca, dzikie konie Camargue, żyć nie umierać.


środa, 26 sierpnia 2015

Chociaż ten czas nieuchronnie goni nas, a miejsc do odkrycia w zasięgu jednego dnia jest coraz mniej, to mimo wszystko udaje nam się nadal wyjeżdżać w zaskakująco piękne miejsca. Mijając prowansalską miejscowość słynącą z upraw lawendy, dojechaliśmy do jednego z największych i najpiękniejszych kanionów w Europie. Co do lawendy i Prowansji, ja wiem że jeszcze tutaj wrócę, za rok, nie cały, gdy krajobraz dookoła będzie wspaniały. Tymczasem wracając do celu naszej wycieczki wspomnę, iż kanion ten nazywa się Verdon oraz napiszę o tym bo muszę, że Francja jako czołowy kraj turystyczny, jak zwykle popisała się z udostępnieniem swoich dóbr naturalnych dla turystów. Ciężko dostępne górskie punkty widokowe są połączone dobrymi lecz wąskimi drogami, mostami i tunelami. Ekolodzy zapewne protestowali gdy budowano te drogi, ja tam jakoś nie narzekam, bo mogłem tym sposobem zobaczyć coś niesamowitego, choć dobro środowiska jest mi bardzo po myśli. Chyba tyle na dziś, dziękuję jeśli ktoś odwiedza ten blog czasami, może rzadko, może często, ale jednak interesuje.